czwartek, 30 lipca 2015

Tygodniowa kuracja + rozdanie i nie tylko




Witam wszystkich serdecznie :) 



Troszkę ostatnio podupadłam na zdrowiu przez upały , ale już wracam do Was z energią i nowościami.

Na początek zaczniemy od postu o kuracji do włosów. 







A więc w Biedronkach (kto mnie już zna , wie , że uwielbiam tam zaglądać) pojawiło się magiczne pudełeczko z magiczną kuracją regenerującą do włosów.

Reklama produktu pierwsza klasa , gdyż głosi on : 

"Nie jesteś zadowolona ze swoich włosów ? - oczekuj więcej ! Z szamponem i odżywką Pantene INTENSYWNA REGENERACJA Twoje włosy będą miały zdrowszy wygląd".

Zestaw ten zawiera 3 saszetki szamponu i 3 saszetki odżywki do spłukiwania , co ma wystarczyć na tydzień kuracji.

Na opakowaniu można przeczytać iż zawarte w Naszych włosach minerały z każdym myciem osadzają się na włosach , wytwarzając wolne rodniki.
Te uszkadzają włosy  , osłabiając ich rdzeń. Nowy Pantene Pro-V pomaga powstrzymać te uszkodzenia. Teraz Twoje włosy będą miały zdrowszy wygląd z każdym myciem.






Hmmmm czy na pewno ??


Pojemność: w sumie 6 saszetek po 10 ml 
Dostępność: Łatwa (sieć sklepu Biedronka) 
Cena: w promocji za zestaw 2, 49 zł.
Wydajność/gęstość: znośna, dość gęste 
Zapach: ładny 


Moja opinia:

Jeśli chodzi o próbki/saszetki to ich nie cierpię szczerze mówiąc , wyciskanie produktu podczas mycia włosów fatalne , ręce są mokre.  
Jeśli chodzi o moje krótkie włosy to szampon starczył mi na 3 mycia , czyli saszetka na jedno mycie (co drugi dzień) , natomiast odżywka się nie sprawdziła , jedna starczyła przy mojej długości na 3 razy.

Przypuszczam , że u osób z długimi włosami sytuacja była by odwrotna.

W ciągu tygodnia zużyłam 3 saszetki szamponu i jedną odżywki.
Włosy nie można powiedzieć , śliskie i dość gładkie po użytku (jak po większości odżywek) , natomiast efekt tylko do kolejnego mycia.
Po tym tygodniu wspaniałej kuracji włosy się nie zmieniły , nic szczególnego się nie stało.
Nie wiem ile takich pudełek trzeba by było zakupić i zużyć dla konkretnego efektu.

W mojej opinii niczym się nie wyróżniają od innych szamponów i odżywek tego pokroju.
Szału nie ma , a o efekcie WOW z opakowania można zapomnieć.

Generalnie do codziennego użytku można polecić , może dłuższe stosowanie by coś zmieniło i zregenerowało na włosach.

















A teraz czas na przyjemności:



Otóż jak obiecałam , tak mam dla Was ROZDANIE !

Długo ich u mnie już nie było po niestety kiepskiej historii z panią , która wygrała ostatnim razem. Nie będę się tu rozpisywać i rozgrzebywać co było , dlaczego itp. 
Przez jakiś czas miałam uraz , ale wierzę , że sytuacja się nie powtórzy.

Tak więc zasady rozdania: 

- lubisz mnie czyli  Iv Hair Passion

- obserwujesz bloga (właśnie na nim jesteś) 

- w komentarzu pod postem zostawiasz imię , nick pod którym obserwujesz oraz dokończ zdanie : "Mój ulubiony produkt do włosów to . . . "


Rozdanie trwa od dnia dzisiejszego do 10 sierpnia.
Do dwóch dni po zakończeniu zostaną ogłoszone wyniki.

A co do wygrania???


Invisibobble - rewolucyjna gumka do włosów , która nie ciągnie i nie wyrywa ich. 
Trwała i estetyczna , dla każdego rodzaju włosów.
Nie uciska włosów mocno, przez co nie odkształca ich , nie powoduje bólu przy skórze , można ja również nosić jako bransoletkę.
Nie posiada metalowych elementów , jest wodoodporna i wytrzymała.
W opakowaniu 3 szt ( u mnie w kolorze brązowym).





Jeśli jesteście zainteresowani takim prezentem , bierzcie udział w rozdaniu.



A na koniec taka mała nowa ciekawostka , idąc z duchem czasu (lepiej późno niż wcale) pokazałam się również na INSTAGRAMIE.

Możecie mnie tam śledzić -------->   https://instagram.com/iv_hair/

Zapraszam serdecznie , pomału ogarnę magię insta i Was również tam zapraszam.

Na dziś to tyle , do kolejnego postu ( bądź filmiku, bo takowy w planach na przyszły tydzień).

Buziaki , Iv :*















poniedziałek, 13 lipca 2015

Czas na lokowanie





Witajcie! 




Dziś dla Was post o pewnym sprzęcie fryzjerskim , który raczej kobiety znają , słyszały bądź posiadają w domu. 
Być może są tu osoby , które nie znają Termoloków (bo o nich mowa dziś) , więc myślę , że czas na kilka słów o tym cudzie.


Termoloki  to wałki do włosów umiejscowione w pudełku , podłącza się je do prądu. 
Wałki się rozgrzewają , po czym nakręca się je na włosy pasmo po paśmie i spina specjalnymi spinkami/szpilkami. Termoloków używamy tylko NA SUCHE WŁOSY !









A więc zobaczcie jak na krótkich włosach , jak moje , wyglądają loki po termolokach.

Tak dziś wyglądałam bez prostowania włosów (u mnie dziś padało , więc włosy zwariowały)








Wałki podłączyłam do prądu , po kilku minutach czuć było ich ciepło już , poczekałam ok 10 minut i zaczęłam nakręcać na włosy pasmami , spięłam specjalną spineczką dołączoną do zestawu.







Tak oto zostałam kosmitką :P 



































Ciężko było samej sobie to nakręcić , ale jakoś się uporałam.


Po nakręceniu wszystko spryskałam lakierem Keratin flex finish  z CHI ( o którym już niebawem) i pozostawiłam na głowie do póki wałki na głowie nie ostygły (ok 15 minut).

Po ich ściągnięciu na moich króciutkich włosach powstał taki efekt :













Włosy fajnie odbiły się od skóry , więc wystarczyło tylko natapirować włosy i zaczesać wszystko na bok ;) 

Z dodatkiem mocniejszego makijażu można z taką fryzurą skoczyć na drinka ze znajomymi lub na oficjalne wyjście.
























Nie wiem jak Wam , ale mi się efekt podoba. To mój pierwszy raz kiedy kręcę swoje włosy na termoloki. Mam nadzieję , że będę miała okazję pokazać Wam te wałki w akcji na dłuższych włosach niż moje.

A teraz serdeczne podziękowania za termoloki dla blogerki  A New Life oraz sklepowi internetowemu loompex.pl , u których w konkursie je właśnie wygrałam.

Do tego czasu pozostawiam Was z zapowiedzią następnego posta :)

Oczywiście pozdrawiam serdecznie , Iv.
































sobota, 4 lipca 2015

Mój Tutorial o brwiach






Witam wszystkich !




Długo mnie nie było już , ale wesele siostry zabrało mi i czas i energię :P

Ale już jestem dla Was i wracam z nowym postem.
Dziś będzie tutorial.

Zostałam ostatnio kilka razy zapytana gdzie robię hennę (!) , nie macie pojęcia jaki to dla mnie komplement , ponieważ moje brwi widzą kosmetyczkę raz na rok jak nie zapomnę.
Brwi maluję sobie sama. I właśnie dziś taki tutorial oraz słów kilka o moich najnowszych skarbach - puchatych pędzlach do makijażu.

Zapraszam.


Do wykonania moich brwi potrzebnych będzie tylko kilka rzeczy:

- kredka z Avon'u soft black do brwi
- zestaw do stylizacji brwi z Biedronki
- skośny pędzelek
- Brown Gel z RevitaLash 
- szczoteczka do brwi
































A tak wyglądają naturalnie moje brwi :/ Niestety są miejsca , w których ich brak i trzeba domalować. Mam nadzieję , że nie wystraszę Was.








Krok 1 : 


Rysuję kształt brwi , którą chcę uzyskać (namalować) , uzupełniam troszkę w środku.






Krok 2: 


Uzupełniam w środku skórę i włoski woskiem z paletki do brwi (ciemniejszy-jak widać intensywnie używana jest paletka) , zostawiam  początek brwi ledwo muśnięty tylko , aby wyglądał naturalnie (nie rąbię kantów).








Krok 3 :


Całe brwi wyczesuję i uzupełniam braki na skórze brązowym żelem do brwi z RevitaLash.






Krok 4 : 


Szczoteczką do brwi wyczesuję kształt brwi oraz ich początek , aby nie był kanciasty i wyglądał naturalnie. Ewentualne nierówności wyrównuję patyczkiem kosmetycznym.





I właściwie to tyle !
Cała moja prywatna filozofia. 
Tak oto się prezentują (przesadziłam dziś ciut z grubością , więc wybaczcie) 





Tak jak wspomniałam dziś wyszły jakieś mocne i grube zbyt + zbliżenie mocne.
Poniżej moje brwi na co dzień.



















A teraz kilka słów o różowych cudeńkach prosto z UK.

Jakiś czas temu poprosiłam siostrę mieszkającą w Anglii o zakup pędzli do makijażu , ponieważ słyszałam o świetnych puchaczach.
Mój (już teraz) szwagier zamówił mi komplet 10 pędzli na angielskim E-bay , które dostałam już osobiście w domu gdy pojawili się na ślub , ponieważ nie było sensu ich wysyłać do Polski paczką.

Prezentują się oto tak : 





Moimi ulubieńcami zdecydowanie są : 



pędzle do podkładów i konturowania (płaski skośny do podkładu, puchaty skośny do różu , a stożek do konturowania - przynajmniej mi takie użytkowanie ich odpowiada - co widać , ponieważ są brudne troszkę)






puchacze do blendowania :

Oba są fantastyczne - skośnego bardziej używam do załamania powieki , a okrągłego do nakładania  i przejść między kolorami





Pozostałe są przeze mnie używane sporadycznie (wypróbować trzeba)














Pędzle są fantastyczne ! jakość makijaży jest o niebo lepsza niż po zwykłych "tandetnych" pędzlach.
Blendowanie zajmuje kilka sekund (no może kilkanaście) , a nie pół godziny.
Miłe w dotyku , puchate , włosie póki co nie wychodzi.
Po myciu nic się z nimi nie dzieje , wracają do swojej formy.

I teraz najlepsze , czyli cena. 
Na E-bay angielskim koszt ich to ok 6-8 funtów , czyli 36-48 polskich złotych !!!
Oczywiście z wysyłką wychodzą drożej , ale porównując je z innymi "markowymi" bardziej pędzlami w Naszym kraju to różnica jest kolosalna.
Szczerze mówiąc na allegro za tą cenę dostaniecie zwykłe byle jakie pędzle.




Polecam serdecznie zakup takich pędzli nawet do użytku domowego , naprawdę warto :)

A już niebawem zobaczycie moje makijaże wykonane pędzlami na mojej siostrze i na mnie na weselu.


To na dziś tyle ode mnie , życzę udanej niedzieli wszystkim i spokojnego dzisiejszego wieczoru !
Buziaki , Iv :*